Czy mnie to dotyczy

Choć ochrona przyrody nie jest dla części społeczeństwa priorytetem, to na pewno nie ma osoby, której problem inwazji biologicznych zupełnie nie dotyczy. Jednak wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy ani z tego, że odnosi korzyści z introdukcji gatunków obcych, ani z tego, że często pada ich „ofiarą”.

Wiele obcych gatunków stanowi podstawę naszej codziennej diety: są one powszechnie uprawiane i hodowane w gospodarstwach rolnych i sadowniczych, czy w stawach rybnych na całym świecie. Symbolem tego jak bardzo gatunki obce „wrosły” w nasze codzienne życie może być traktowanie azjatyckiego karpia jako tradycyjnego elementu polskiej wigilii. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że również przemysł meblarski w dużej mierze jest oparty o gatunki obce komercyjnie uprawiane na plantacjach leśnych, a przemysł futrzarski – o gatunki obce hodowane na fermach.

Bardzo liczną grupę stanowią gatunki obce, które są uprawiane i hodowane przez ludzi dla przyjemności. Znaczna część roślin ozdobnych to gatunki pochodzące z odległych rejonów, a wśród hodowanych obcych zwierząt domowych są przedstawiciele bardzo wielu grup taksonomicznych, takich jak owady, pajęczaki, ryby, płazy, gady, ptaki i ssaki. Gatunki obce są również bardzo cenione przez osoby zajmujące się łowiectwem i wędkarstwem.

Korzyści jakie czerpiemy z obecności obcych gatunków są przede wszystkim wynikiem tego, że ich introdukcje odbyły się w sposób celowy i dobrze przemyślany. Gatunki są wtedy dobierane właśnie pod tym kątem, aby przynosić wysoką wydajność produkcji rolnej, czy stanowić atrakcyjny obiekt hobbystycznej uprawy lub hodowli. Jednak nawet przemyślane introdukcje celowe przynoszą czasem nieoczekiwane efekty w postaci szkód przyrodniczych, gospodarczych, a nawet zagrożenia zdrowia lub życia ludzi. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy sprowadzony gatunek ucieka z uprawy lub hodowli do środowiska przyrodniczego. Ryzyko negatywnego oddziaływania jest jeszcze wyższe jeżeli introdukcja nie była działaniem zamierzonym: przypadkowo zawleczony gatunek może posiadać cechy, które są z punktu widzenia człowieka zupełnie niepożądane – na przykład jest groźnym pasożytem.

Zarażenie takim obcym pasożytem czy czynnikiem chorobotwórczym jest przykładem tego w jak bardzo bezpośredni sposób możemy się zetknąć z problemem inwazji biologicznych. Zarażenie może zagrażać zarówno ludziom, jak i uprawianym roślinom i hodowanym zwierzętom. Roślinom zagrażają również obce gatunki roślinożerców, takich jak ślimaki czy mszyce. Skutki „ataku” obcych gatunków na hobbystyczne uprawy roślin ozdobnych i hodowle zwierząt domowych, mogą być bolesne, ale są one bezpośrednio odczuwalne najczęściej tylko przez ich właścicieli. Znacznie poważniejsze są konsekwencje negatywnego wpływu obcych gatunków na sektor rolniczy i ogrodniczy. Jego skutki są odczuwalne nie tylko przez właścicieli upraw, plantacji czy ferm, ale przez ogół społeczeństwa, bowiem wzrost cen żywności jest w takim wypadku regułą. Jest on szczególnie dotkliwy jeżeli obce szkodniki w znacznym stopniu zniszczą uprawy, hodowle czy zapasy żywności zgromadzone w magazynach. Jednak nawet gdy do tego nie dojdzie, kupując żywność wszyscy płacimy swego rodzaju „podatek na obce gatunki”, bowiem w koszty produkcji żywności wliczony jest koszt ochrony upraw i hodowli przed obcymi szkodnikami.

Wszyscy ponosimy również coraz wyższe koszty usuwania obcych gatunków ze środowiska przyrodniczego: programy kontroli takich gatunków jak barszcz Sosnowskiego Heracleum sosnowskyi, szrotówek kasztanowcowiaczek Cameraria ohridella czy norka amerykańska Mustela vison finansowane są z pieniędzy podatników.